Grzegorz Borowiec wicemistrzem świata w judo 2024!
Grzegorz Borowiec wicemistrzem świata w judo 2024!
Mistrzostwa świata weteranów - Las Vegas / Stany Zjednoczone 6.110.24
Tak! To się dzieje naprawdę!!! Mamy kolejny medal mistrzostw świata w jednym roku i mało tego... W jednej rodzinie!!! W Las Vegas rozgrywane były tegoroczne mistrzostwa świata weteranów w judo. Udział w nich wzięło 1226 judoków z 69 krajów całego świata. Oczywiście reprezentacja Polski w bardzo mocnym składzie również rywalizuje na matach w Stanach Zjednoczonych. Bardzo mocnym wzmocnieniem kadry okazał się tyszanin Grzegorz Borowiec, który walczył w kat. M4 -100 kg. W tej kategorii do walki stanęło 31 zawodników, co przekłada się na pięć rund w drodze po złoty medal
Grzegorz w drodze do finału stoczył cztery bardzo mocne pojedynki z reprezentantami:
1/16 Brazylii - walka rozstrzygnięta w dogrywce (GS) w 11s Grzegorz rzuca rywalem na waza-ari
1/8 Francji - wygrana przez waza-ari na 14s przed końcem walki
1/4 Argentyny - zwycięstwo przed czasem w 3'
1/2 Francji - wygrana w 5'22s (GS)
Finał rozpoczął się o 2.00 polskiego czasu. W starciu o złoty medal Grzegorz walczył z kolejnym reprezentantem Francji Tym razem niestety rywal był górą, ale Grzesiu zostawił serce na macie w tym turnieju! To oznacza nic innego jak srebrny medal i tytuł wicemistrza świata 2024 dla Polski ! Należą się mu ogromne brawa. Grzegorz Borowiec to były reprezentant Polski, 15-krotny medalista mistrzostw Polski w judo i ju-jitsu. W 1997 roku sięgnął również po 5 lokatę ME ju-jitsu (Szwecja). W latach 1996-2000 był członkiem kadry narodowej Polski, a także olimpijskiej w przygotowaniach do IO w Sydney 2000.
To jest niesamowite wydarzenie! W ciągu dwóch tygodni bracia Borowiec zdobyli dwa medale mistrzostw świata w dwóch dyscyplinach.
Gwardia: Grzegorz, jak się czujesz jako świeżo upieczony wicemistrz świata? Ciężko było?
G.B: Było bardzo ciężko, bardzo dużo dobrych zawodników, w dodatku leczyłem poważną kontuzję łydki. Na dwa tygodnie przed startem naderwałem mięsień podudzia i musiałem szybko się pozbierać.
Gwardia: To Twój pierwszy start na imprezie tej rangi i od razu finał MŚ! Opowiedz o przygotowaniach do turnieju. Jaką formę treningu wybrałeś?
G.B: Cały program ustawiłem pod zawody od Janusza Pawłowskiego (2-krotny medalista olimpijski) i trwał 3 miesiące. Bardzo mocno postawiłem na przygotowanie motoryczne i poprawę kondycji.
Gwardia: Byłeś reprezentantem kadry Polski w latach 90-tych, a także sparingpartnerem Pawła Nastuli. Od kiedy powróciłeś do judo i z jakimi wynikami?
G.B: Do judo powróciłem 2 lata temu i jeździłem po lokalnych turniejach żeby się rozkręcić. Zwyciężyłem Mistrzostwa Ameryki Północnej; Princeton Judo Fall oraz Yonezuka Cup Memorial w kat. seniorów.
Gwardia: Jesteś rodowitym tyszaninem, ale obecnie mieszkasz w Stanach Zjednoczonych. Co skłoniło Cię do reprezentowania Polski oraz klubu Gwardia?
G.B: Miałem opcję walczyć w barwach USA, jednak mam sentyment i jestem patriotą. Reprezentuję Gwardię ze względu na mojego brata i nasz dawny klub. Andrzej kontynuuje jego historię, a teraz mamy wiele powodów do dumy.
Gwardia: Razem z młodszym bratem dokonaliście w tym roku niesamowitej rzeczy. Dwaj bracia, dwa kontynenty, dwie dyscypliny i dwa medale mistrzostw świata. I to wszystko w odstępie dwóch tygodni. Jak się z tym czujesz?
G.B: To jest chyba coś co się zdarza w rodzinie bardzo rzadko. Z tym trzeba się urodzić i być bardzo upartym żeby dojść do wymarzonego celu. My się wzajemnie wspieramy i kibicujemy sobie. Tego uporu nauczył nas ten sam trener (Ryszard Dziewulski). Andrzej przed startem pomógł mi wyrobić niezbędne licencje i załatwił za mnie większość formalności. Także nie musiałem się tym martwić - jestem mu za to wdzięczny.
Gwardia: Dziękujemy za start w naszych barwach i przede wszystkim gratulujemy tytułu wicemistrza świata.
G.B: Dziękuję bardzo i pozdrawiam całe Tychy!
Zapytaliśmy również trenera Klubu jakie ma odczucia w związku z sukcesem brata.
Gwardia: Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas oglądania walk brata?
Andrzej Borowiec: Oglądałem pojedynki od samego początku. Zacząłem jeszcze w klubie, gdy moi zawodnicy mieli sparingi, jedną walkę musiałem obejrzeć w aucie na parkingu, a skończyłem o 2.30 w nocy. W Las Vegas czas jest -9h więc nie było innej opcji. Jestem niesamowicie dumny z brata. Każdą walkę byłem sercem razem z nim i mocno mu kibicowałem.
Gwardia: Dokonaliście nie lada wyczynu w tym roku!
A.B.: To fakt. Dwa medale MŚ to naprawdę coś pięknego. Ciężko to opisać emocjami. Kiedy walczę to jestem chłodny, kalkuluję i realizuję. Staram się nie obciążać głowy emocjami czy problemami życia codziennego. Kiedy oglądałem walki Grzegorza to serducho mało mi nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Teraz wiem co czują inni, kiedy oglądają te walki z boku.
Gwardia: To wspaniały rok pod względem wyników. Nie chciałeś startować w Las Vegas?
A.B.: Zasadniczo chciałem, jednak po kontuzji kolana musiałem wziąć pod uwagę, że po MŚ ju-jitsu uraz może się odnowić. Same przygotowania finansowe i wyjazd do USA kosztowałyby mnie 10 tysięcy złotych, a już wyjazd do Grecji szarpnął mi po portfelu. Aktualnie nie mam osobistego sponsora, który mógłby pokryć koszty wyjazdu. To są trudne decyzje i trzeba mieć priorytety. Nie powiem jednak, że nie chciałem się zobaczyć z Grzegorzem i razem przeżyć te emocje na miejscu.
Gwardia: Ważne pytanie. Czy turnieje weteranów są łatwiejsze?
A.B.: Wielu ludzi bagatelizuje wyczyny "mastersów" myśląc, że tam się walczy z amatorami, czy też dziadkami. Zapewniam jednak, że to liga wyczynowa, w której walczą bardzo doświadczeni zawodnicy, trenerzy judo, a także byli olimpijczycy. Po prostu mamy podział na kategorie wiekowe co pięć lat. Tu nie ma ludzi słabych - ja sam trenuję 6x w tygodniu, a w przygotowaniach do 10x/tyg. Młodzież wcale nie jest tak łatwo zmobilizować do takich poświęceń. Niejeden młodszy judoka mógłby się naciąć na takich zawodników, a przede wszystkim wiele od nich nauczyć. W kraju mamy wspaniałą społeczność mastersów. Wszyscy się wspierają i wzajemnie napędzają na kolejne sukcesy. To niesamowite uczucie. Rywalizacja na poziomie światowym to ogromne doświadczenie, zwłaszcza w kwestii opanowania emocji w trakcie turnieju. Jako trener przekazuję również tę wiedzę moim zawodnikom. Pozdrawiam
Gratulujemy wyników! Pozdrawiamy Tychy!
Zapraszamy zainteresowane firmy i sponsorów do współpracy.
Zespół K.S. Gwardia Tychy